2 Maja - Cud eucharystyczny w Trani
Trani to bardzo stare rzymskie miasto, leżące nad Morzem Adriatyckim. W tym mieście około 1000 roku wydarzył się cud eucharystyczny. Poza murami miasta mieszkała kobieta żydowskiego pochodzenia. Znała ona religię chrześcijańską, miała również przyjaciółki wyznania katolickiego, z którymi rozmawiała na tematy wiary. Sprawa, która ją najbardziej interesowała, i która w pewnym sensie ją drażniła dotyczyła Eucharystii. Za śmieszną uważała wiarę w obecność Chrystusa, w konsekrowanej Hostii.
Te myśli doprowadziły ją do przeprowadzenia pewnego eksperymentu. Postanowiła zdobyć konsekrowaną Hostię i usmażyć ją na oleju. Mówiła ona: „Jeśli w tym chlebie naprawdę jest Chrystus, zobaczymy, jak zareaguje”. Namówiła koleżankę katoliczkę do haniebnego czynu, aby ta przyniosła jej konsekrowaną Hostię. Koleżanka poszła do Kościoła w okresie wielkanocnym, kiedy kościoły wypełnione były przez wiernych, uczestniczących w świętych obrzędach. Kobieta pomyślała, że jeżeli w miesza się w tłum, jaki nawiedza w tym dniu kościół, łatwiej jej będzie ukryć konsekrowaną Hostię.
Poszła przyjąć Komunię św., a następnie, wróciwszy na swoje miejsce, ukryła twarz w dłoniach na znak głębokiej modlitwy. Ten gest miał posłużyć przełożeniu Hostii, którą miała w ustach, do szmatki, którą trzymała w dłoniach. Kiedy tylko wyszła z kościoła, od razu udała się do swojej żydowskiej koleżanki i przekazała jej Hostię. Prawdopodobnie Żydówka nie wyjawiła swojego planu katolickiej koleżance. Kiedy została sama, przystąpiła do realizacji obmyślonego planu. Postawiła na ogniu patelnię z oliwą. Kiedy oliwa się rozgrzała, rzuciła na patelnię Hostię i przyglądała się jej z ciekawością. Pomyślała: „Jeśli w tym kawałku będzie Chrystus” – myślała sobie – „to powinna zaistnieć reakcja: Chrystus zacznie krzyczeć z bólu”.
Jednak była przekonana, że nic takiego się nie wydarzy. Hostia zanurzona w oliwie – rozgrzanej do wysokiej temperatury – zaczęła krwawić i to intensywnie. Hostia przeistoczyła się w krwawiące ciało. Krew wypełniła patelnię, a potem wylała się na podłogę. Ciągle jej przybywało. Płynęła ku drzwiom i na zewnątrz. Żydówka zaczęła krzyczeć. Przybyli sąsiedzi, a potem inni mieszkańcy miasta, którzy byli świadkami cudu. Zewsząd zaczęli przybywać ludzie. Większość mieszkańców miasta była świadkami cudu. Przybył również biskup, by sprawdzić, co się stało. I stwierdził, że Bóg zapragnął dać znak swojej rzeczywistej obecności w Eucharystii – w tak straszliwy sposób. Biskup uklęknął i adorował cud.
Aby odkupić świętokradztwo, a także podziękować Bogu za cud, biskup nakazał pokutną procesję, która odbyła się kilka dni później. Była to bardzo uroczysta procesja, w której wzięli udział wszyscy mieszkańcy miasta Trani i wiele osób przybyłych z okolicznych miejscowości. Na znak pokuty, wszyscy szli boso. Procesję rozpoczynały władze cywilne, osoby zasłużone wraz z biskupem, który na kawałku płótna niósł „Hostię”, przeistoczoną w ciało. Na zakończenie tej ceremonii, relikwia Hostii została umieszczona w tabernakulum znajdującym się w katedrze. Po jakimś czasie wspólnota żydowska, w celu upamiętnienia tego cudu wybudowała kościółek, który został nazwany „Kościołem cudu eucharystycznego”. Kościół ten istnieje do dzisiaj. Natomiast relikwie cudu znajdują się w kościele św. Andrzeja w Trani.